The fighter
Kino familijne o boksie, miłości i narkotykach, a także kolejny dowód na ogrom drogi jaką Marky Mark przeszedł od Funky Bunch. Oto rodzina wielodzietna, ukazana w całej swej potworności. Brat starszy jest bokserem byłym, młodszy – aktualnym, przy czym senior zarazem podbija juniora, jak i ciągnie go na dno. Wszystkiemu winne narkotyki i złe towarzystwo. Być może wyzłośliwiam się tutaj niepotrzebnie, gdyż – mimo nieznośnego początku – „The Fighter” to zupełnie przyzwoity kawałek wzruszającego kina, z paroma scenami zapadającymi głęboko w pamięci. Piosenka matki i syna. Tort. Z filmami sportowymi mam tego rodzaju kłopot, że emocjonuję się bardziej niż podczas oglądania, powiedzmy, gali bokserskiej. W wypadku „Fightera” wiedziałem ile bohater przeszedł by stanąć na ringu z prawdziwym przeciwnikiem, prawdziwy boks pozwala tylko domyślać się tych spraw. W ten sposób fikcja bardziej rusza niż życie. Za to trudno mi zrozumieć nominację oscarową dla Christiana Bale, znanego z przyjęcia zmiany własnych rozmiarów jako naczelnej metody aktorskiej. W gruncie rzeczy, mógłbym chłopu współczuć. Grywa w niezłych filmach, grywa przyzwoicie, ale zawsze zostaje zderzony z kimś wybitniejszym, jak w „Mrocznym rycerzu”, „”Prestiżu”, w „10 do Yumy”, właśnie tutaj. Mógłbym napisać, że Marky Mark bardziej mi się podobał, rzecz jednak tkwi głębiej. Bale, odtwarzając narkomana mówi mi tylko tyle co o narkomanach wiem, co mogę sobie dopowiedzieć i domyśleć. Ich urok i klęska. Powiedział zapewne wszystko, moją wiedze powtórzył, docisnął do ściany, lecz nic z tego nie zrozumiał, nie wyszarpnął czegoś nowego, nie zdołał otworzyć przed widzem żadnej prawdy, upodobniając się do pilnego, miernego ucznia, który, wezwany do odpowiedzi wyrzuca z siebie kolejne daty, nie pojmując co się pod nimi kryje.
[ytorbit]71l-kIhJ5j8[/ytorbit]
W fighterze wyszło ciekawie tło społeczne, klimat miejscowości, ludzie i rodzina no i kreacja Bale’a również była zacna, czego nie można powiedzieć o Wahlbergu, słabej aktorzynie nadrabiającym wyłącznie jako model promowany przez Calvina Kleina i brawo girl .Już Stallone lepiej grał swojego Rockiego ;P
Odpowiedz