metal na dziś (39) – Nunslaughter.


Zespół Nunslaughter niewiele mnie obchodzi. Więcej nawet, zespół Nunslaughter uczynił wszystko, aby nie zaleźć się w centrum zainteresowania ludzi takich jak ja. Maja miliard epek, splitów i diabeł wie czego jeszcze, co w jakiś sposób przekłada się na tak zwaną kultowość, mierzoną też w dinozaurowych już latach aktywności. Ale Bartosz z „Blackastrial” podesłał mi to wideo i zrozumiałem, że muszę się zakochać. Mamy do czynienia z najbardziej urokliwym rodzajem metalowej głupoty i to takiej, że serce pęka: ta sama durność kazała mi w szkole średnich chodzić na religię tylko po to, aby tłumaczyć księdzu, że Boga nie ma, za jej sprawą wskakiwałem w ciężkie, czarne łachy i lazłem z ponurą miną w lipcowe słońce, zaś na randkach mówiłem głównie cytatami z Maxa Stirnera. To już nie wróci, za to mamy wideoklip. Warto zwrócić uwagę na obce Polsce skojarzenie chrześcijaństwa z ładem korporacji. Ci metale są nie tylko bezbożni, lecz alterglobalistyczni, zaś bóg to nietzscheański pająk, plotący sieci na dusze z milionów dolarów zapisanych w akcjach i obligacjach. Obowiązkiem metala jest dewastować ten porządek za pomocą ryku i piąchy. No dobrze, chyba przesadzam. Ważne, że mają katany, naszywki, telewizorki, ćwieki.
[ytorbit]c_T2DNUgB_0[/ytorbit]