tydzień z głowy (331)

Posted on 25 stycznia 2015

Męczennik kościoła szatanistycznego

Męczennik kościoła szatanistycznego pije alkohol. Pije go dużo i w różnego rodzaju odmianach, zawsze w nadmiarze, chętnie wprowadzając się w stan odurzenia, za którym jednak nie przepada. Alkohol otwiera w nim jamę z potworem na dnie. Potwór ów zwie się poczuciem bezsensu wszystkiego. Męczennik kościoła szatanistycznego pije, ponieważ relacje budowane na alkoholu uważa za jedynie słuszne, a przynajmniej najwłaściwsze. Nigdy nie ma kaca, ponieważ przed snem zjada potas, magnez i wypija litr wody mineralnej. Zawsze budzi się koło piątej rano i już nie może zasnąć. Minuty przeciągają go pod kilem świtu. Męczennik kościoła szatanistycznego nie użala się nad sobą, za to chodzi wkurwiony aż do wieczora, kiedy znów zaczyna pić.

Męczennik kościoła szatanistycznego chodzi na siłownię, gdyż ciało jest wszystkim, co posiada. Można nawet powiedzieć – męczennik kościoła szatanistycznego jest ciałem i niczym więcej. Ćwiczenie wychodzi mu średnio ze względu na notoryczny niedobór snu. Uważa zmęczenie za kolejny środek dopingujący, tym bardziej cenny, gdyż nie trzeba zań płacić. Bezsenność jest dołączona do życia gratis. Męczennik kościoła szatanistycznego próbuje wprowadzać jakieś korekty do kostniejącego systemu ćwiczeń, zyskując w ten sposób ułudę postępu.

Męczennik kościoła szatanistycznego chodzi na koncerty muzyki diabelskiej. Robi tak, ponieważ słyszał, że w ten sposób postępują inni członkowie kościoła szatanistycznego, zarówno męczennicy, jak i nie. Poza tym chodzi na nie, odkąd pamięta. Męczennik kościoła szatanistycznego poczułby się dobrze, to znaczy źle, gdyby przestał chodzić na te koncerty. Nie potrafi bowiem zrezygnować z niczego, co było częścią jego życia w dobrym wymiarze, jak i też złym. Raz w miesiącu stoi w tłumie spoconych kuców i przygląda się innym kucom drącym się na podwyższeniu. Potem idzie do baru, wypija piwo i wypala papierosa, by powrócić pod scenę. Jeśli nawet nie cieszy się muzyką, to obserwuje radość swoich bliskich i czuje się nieco mniej fatalnie.

Męczennik kościoła szatanistycznego pisze bloga mniej więcej z tego samego powodu, dla którego pije, chodzi na siłownię i koncerty dla ludzi swojej wiary. Kiedyś zaczął i nie potrafi przestać. Zamiast obejrzeć sobie film albo po prostu runąć na pysk, siedzi i klepie w laptopa. Wydaje mu się, że blog, podobnie jak metal, koledzy i siłka ma jakiekolwiek znaczenie. Prawdopodobnie tkwi w błędzie i jego męczeństwo, wzorem wszystkich innych męczeństw, pozostaje bezsensowne.