Tydzień z głowy (373)
Europa
Nie zabieram głosu w sprawach publicznych. Czasem miewam na to ochotę. Ale pisarz nie jest od tego, pisarz jest głupcem. Mówiąc w sprawach publicznych byłbym czymś gorszym: głupcem, który nadużywa autorytetu.
W ciągu ośmiu lat prowadzenia tego dziennika tylko dwa razy nie wiedziałem co napisać. Wszystko wydawało mi się niestosowne. Pierwszy raz, kiedy doszło do katastrofy w Smoleńsku. Myślałem o dzieciach tych, którzy tam zginęli, ale nie potrafiłem tego wyrazić.
Jestem sytym człowiekiem z nieważnego kraju na dorobku. Nigdy nie byłem na pogrzebie człowieka mi bliskiego. Niemniej sądzę, że pamięć o zmarłych i żałoba po nich jest nieusuwalną częścią honoru, podobnie jak egzekwowanie sprawiedliwości w imieniu tych, którzy nie mogą tego zrobić. Tymczasem, nie umiemy przeżywać nawet żałoby.
Takie sytuacje wymagają powagi i niewielu słów. Tych użyłem tutaj aż nazbyt wiele.