Tydzień z głowy (371)
38
Rok temu leżałem w łóżku i miałem kaca. Teraz znów leżę w łóżku, ale nie mam kaca, a w nogach drzemie kot Prezes, mój jedyny kot i to na wygnaniu.
Powiedziałbym, że Orbitowski trochę pożył, a i życie trochę poorbitowało.
Ruch, bardzo dużo ruchu. Przed moimi oczami przelewały się miasta. Było ich tak dużo, że szkoda wymieniać. Ale w każdym znalazłem życzliwą gębę i czytelników.
Napisałem książkę, która miała być fuchą, a okazała się czymś dużo więcej. Przedefiniowała moje pisanie i spotkała się z bardzo życzliwym przyjęciem, co było miłe i o czym już wcale nie myślę. Moją głowę zaprząta „Exodus”, całkiem nowa książka. Lęk w rodzaju „co ze mną będzie?” odszedł i chyba prędko nie wróci.
Widziałem wiele cierpienia. Cierpienia ludzi, których kocham. Zrozumiałem, że jest nieuniknione i że istnieje balans pomiędzy nadmiernym przejmowaniem się i brakiem przejmowania. W tym balansie kryje się miłość, troska, ale i zdolność ocalenia siebie oraz innych. Nie zawsze mogę pomóc. Nie oznacza to, że jestem zły albo nieudolny.
Widziałem też trochę radości i sam się cieszyłem w najróżniejszych okolicznościach. Ale radość ciągle mnie zawstydza i sprawia, że czuję się mały.
Jestem chyba na progu dość ciekawego czasu: dość młody, by doświadczać poczucia nieograniczonej siły, by wciąż szukać nowego i cieszyć się pierdołami takimi jak podróż, gry, muzyka. Dość stary, by wiedzieć, co mogę, a czego nie mogę. Mam poczucie wielkiej siły, która we mnie drzemie. Siła ta jest siłą byka, a nie lwa.
Mój przyjaciel jest Ragnarem Lodbrokiem i świat traktuje jako przestrzeń podboju. Tysiąc lat temu urządzałby wyprawy na przymorców. Kiedyś, jeszcze rok temu, trochę zazdrościłem mu tej brawury, ale już jej nie zazdroszczę. Trzymając się przykładu z północy, jestem Thorgalem i chcę spokojnie żyć. Jeśli przyjdziesz do mojego domu jako przyjaciel, dostaniesz jedzenie, picie i łóżko. Przyjdź jako wróg, to będziesz żałował.
A życie rzuca mnie tam i siam. Tak już będzie. Nie lubię tego, lecz mogę znieść. Będę dalej mieszkał na Mokotowie, wędrował, będę sam wśród ludzi, będę pisał. Podziękowałbym Bogu za miniony rok, ale Boga nie ma.