tydzień z głowy (377)
Ruchy
Zazwyczaj wszędzie bardzo się spieszę. O tej godzinie muszę być w tym miejscu, a o tamtej w tamtym. Dzień mam podzielony na kwadranse. Unikam komunikacji miejskiej. Nie lubię taksówek. Gdziekolwiek mieszkam, mieszkam w centrum. Śmigam na butach. Goni mnie czas.
Problem jest następujący. Zawsze się spieszę, biegać jednak nie wypada, przynajmniej nie po drugiej nominacji do Paszportów Polityki. Wyglądam na wariata, nawet gdy nie galopuję przed siebie. Z drugiej strony, idąc normalnym, szybkim krokiem, mogę się spóźnić, czego bardzo nie lubię. Dlatego cieszę się z tego, co wymyśliłem wczoraj.
Odrobinę utykam. Ludzie zauważają, niekiedy, dopiero po latach znajomości. Moja lewa stopa odchyla się na zewnątrz. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Wczoraj okazało się niesłychanie pomocne.
Mój nowy sposób poruszania się wygląda następująco. Wyrzucam lewą nogę do przodu, staję na niej, dociągam prawą i robię nią normalny krok. Następnie znów wyrzucam lewą nogę do przodu i tak to właśnie leci. Dzięki tej innowacyjnej pracy nad własną mobilnością chodzę tak szybko, jakbym biegł, nie tracąc godności.
Rozochocony własną pomysłowością, w godzinach nocnych poczyniłem kolejne odkrycie. Dotyczy innej ważnej czynności w moim życiu, a mianowicie walenia głową w mur. Dotąd robiłem tak jak wszyscy. Stawałem twarzą do ściany i napierdalałem w nią łbem, w pełni wykorzystując rozbudowaną muskulaturę karku. Już wiem, że można inaczej. Lepiej. Bardziej twórczo.
Wgląda to tak. Ustawiam się w pozycji „na pieska”, na kolanach, podparty na rozprostowanych dłoniach, na podłodze lub łóżku, dla większej wygody. Wykonuję gwałtowny ruch do przodu, wykorzystując siłę ramion, barków, mięśni czterogłowych ud oraz górnej części pleców. Właściwie całe ciało przy tym pracuje, dzięki czemu uzyskuję większą prędkość początkową, co owocuje wielce satysfakcjonującą siłą uderzenia. Stabilna postawa ciała gwarantuje większą ilość powtórzeń i minimalizuje ewentualne obrażenia wynikłe z upadku po utracie przytomności, o którą to utratę również w tym wszystkim chodzi.