szkoda
Właśnie kolega powiedział, że Wiesław Wnęk nie żyje, miał 65 lat. W jego siłowni dawno temu zaczynałem ćwiczyć. Był kulturystą w latach sześćdziesiątych, zdobył sporo tytułów, potem działaczem w czasach, kiedy kulturystyka, sporty siłowe oznaczały raczej dbanie o kondycję i dobry wygląd, a nie narcyzm i ładowanie hormonów po kablach. Nawet zagrał u Swinarskiego. Z tego co wiem, założył pierwszą siłke w Krakowie. Teraz co drugi macha ciężarami, skacze na bieżni, są magazyny, strony, portale, suplementacja, słowem ruch który jest zjawiskiem masowym. Sam się nie zainicjował. Niewiele umiem o jego, Wieśka, pozycji w środowisku ani o kondycji siłowni na Koreckiego w ostatnich latach (ta pierwsza, na Bernardyńskiej, bez obsługi, gdzie wypożyczało się klucze aby poćwiczyć, już nie istnieje), ale dość dobrze zapamiętałem tego sympatycznego gościa i ze zdumieniem stwierdziłem, że jego śmierć nie wywołała żadnych komentarzy w prasie, ani branżowej ani lokalnej. Dziwne to, ale zgodne z duchem współczesności, więc ja tutaj pozwalam sobie na mały sentyment. Szkoda chłopa. Oby pakował i prężył się w ciele chwalebnym, jak twierdzi Urbaniuk, który też tam ćwiczył. Jako bezbożnik życzę Mu życzliwej pamięci, oddania zasług, co niewątpliwie Mu się należy.