Tydzień z głowy (422)
O bezsenności
Zaspałem dzisiaj po raz pierwszy od bardzo dawna. Godzina, o której wstałem, była skandaliczna. Istnieje więc szansa, że będę się na siebie złościł aż do zmroku.
Zaspałem, bo jak zwykle obudziłem się w nocy i snułem się przez parę godzin. Momentami próbowałem nawet coś robić. Przeglądałem strony z koszulkami i kupiłem parę książek, których prędko nie przeczytam (zacna oficyna Okultura wypuściła książkę Timothy’ego Leary, a to była przerwa na reklamę). Dni kurczą się coraz bardziej, choćby przez takie zaburzenia snu, jakie zdarzyły mi się dzisiaj.
Tego właśnie najbardziej nie znoszę w bezsenności. Dzień z oczyma na zapałkach owszem, nie należy do przyjemności, ale jakoś daje się znieść. Wykonam swoje zadania. Lecz te puste godziny w nocy, kiedy nie dzieje się nic, kiedy niczego tak naprawdę nie mogę zrobić, wywołują we mnie, na przemian, wściekłość i poczucie winy, jakbym właśnie przeszedł się Nowym Światem, rozrzucając stówki z resztek oszczędności.
Kiedyś było gorzej, o wiele gorzej. Potrafiłem nie spać przez dwie noce z rzędu tylko po to, by trzeciej nocy złapać jakieś cztery godziny snu. Jakoś, bardzo powoli, udało mi się to przezwyciężyć. Postawiłem na regularność życia, wieczorne wyciszanie, aptekarską regulację spożywania królowej kawusi i nieprzesadzanie z alkoholem. Przede wszystkim jednak uznałem, że nie będę przejmował się bezsennością.
Zacząłem żyć tak, jakby jej nie było. Jestem mężczyzną i mogę sobie nie spać. W końcu jednak namówiono mnie na wizytę u specjalisty.
Specjalista okazał się rozsądnym człowiekiem z zestawem ciekawych pomysłów. Doradził, na przykład, żebym kupił sobie fotel. Połowę dnia spędzam bowiem na kanapie, którą wieczorem rozkładam, żeby na niej spać. Podobno tak nie można. Zawsze chciałem mieć fotel z prawdziwego zdarzenia, ale nigdy bym sobie nie kupił czegoś takiego. Jestem mężczyzną i sprawianie sobie przyjemności jest dla mnie nieprzyjemne. Zalecenie doktora zmienia postać rzeczy.
Nie mam żadnych dysfunkcji, psychoz ani uzależnień. Jestem – co może wydać się dziwne – zupełnie normalnym człowiekiem. Bezsenność bierze się, jak usłyszałem, z mojego walecznego charakteru. Aktywność, żywa reakcja na wyzwania, pragnienie, żeby życie było pełne i miało wyrazisty smak, nie gaśnie w godzinach nocnych. Wręcz przeciwnie. Gdybym był zrezygnowanym snujem, chrapałbym smacznie i miał przyjemne sny. W jakiś przedziwny sposób insomnia jest w moim przypadku oznaką zdrowia.
Nie sypiam, więc jestem.